"Czuję niemoc, idę dalej", czyli wpis gościnny zamiast kolejnego podsumowania

Dziś chciałabym przedstawić Wam twórczość mojej przyjaciółki, która jest psychologiem i terapeutą, a w swoich krótkich, literackich tekstach inspiruje do poszukiwań, myślenia i działania.



„Momencik, nie spiesz się, spokojnie. Spróbuj tak jak potrafisz, ile dasz radę” – przywołała się do porządku, gdy myśli zaczęły bezwiednie galopować w kierunku rozkojarzenia i bezradnego dryfowania wśród bijących na czerwono punktów do odhaczenia na liście. „Tylko spokój może nas uratować” – próbowała zagaić uspokajający dialog wewnętrzny, ale zaraz pomyślała ze złością „Jak ktoś mi mówi, że mam się uspokoić, to… niech się w dupę pocałuje!”. Wzięła oddech, wróciła do siebie „Spokojnie, to ja sama do sobie mówię, ma mi to pomóc przecież. Ciągle zapominam”.

Otworzyła okno, ale zamknęła zaraz, bo zimno. Z drugiego pokoju dobiegło wołanie „Mamo! Chodź!”. Pomyślała, że nie uda jej się zrobić wszystkiego, co zapisała na liście, a na pewno nie tak, jakby chciała. Poczuła napięcie. „To, co czujesz, jest tym, co czujesz i niczym więcej. Nie katuj się tym, ani nie rozpływaj. Spróbuj iść dalej, tak, jak szłaś aż dotąd” – powtórzyła w myślach zdania, które zapadły jej w pamięć, mimo egzotycznego i oderwanego od rzeczywistości brzmienia.

W ostatnich dniach Karolina zdała sobie sprawę, że bardzo dużo wobec siebie oczekuje. Że z tymi oczekiwaniami wychodzi z domu i z nimi do niego wraca, niezależnie od tego, co wydarza się po drodze. Że się wcisnęły i umościły już dawno w sposobie, w jaki myślała, że powinno wyglądać jej życie. I że przechodzą ją ciarki na myśl, że to się nie zmieni, jeśli sama nie da sobie na to przyzwolenia.

W trakcie dnia tysiąc razy usłyszała żywe, zaciekawione i pełne potrzeb „Mamo”, pytające i organizujące wspólną codzienność „Karola” oraz sprawdzające i ponaglające „Pani Karolino” – w wersji online i słuchawkowej. I trzy tysiące razy musiała przywołać się do porządku własnego mówiąc sobie „Spokojnie, jesteś, nie musi być idealnie, ma być tak, jak robisz”.

Błąd w tytule?

Tytuł tej krótkiej treści może zmylić. „Czuję niemoc, idę dalej” – to znaczy, że co, że mam zignorować to, jak się czuję? Mam przestać myśleć o granicach swoich możliwości? A może mam się jeszcze bardziej postarać, żeby udowodnić, że po raz kolejny „dam radę”?

Nic z tych rzeczy i wszystko z nich jednocześnie!

To znaczy: jeśli czujesz, że możesz po prostu uznać to, co pojawia się w twoich myślach i emocjach i przejść dalej – spróbuj tak zrobić. Jeśli czujesz, że chcesz chwilę z tym pobyć – pobądź. Tylko postaraj się zrobić to uważnie i z korzyścią dla siebie, a nie po to, żeby zatopić się w smętnych rozważaniach albo zacząć lepić ciężkie kule z ciasta bezradności. Masz prawo poczuć niemoc, ale postaraj się tej niemocy nie karmić.

Myślenie o granicach swoich możliwości też ma… swoje granice. Skoro przyszło ci do głowy – i to nie po raz pierwszy – że masz za dużo na głowie i że przerastają cię obowiązki i zadania – być może czas się zatrzymać i zastanowić, co mogłoby pomóc. Być może nie obejdzie się bez uczciwego przyjrzenia się sprawom i stawienia czoła potrzebnej i zdrowej zmianie. A przez potrzebną i zdrową zmianę rozumiem np. redukcję zadań, które na siebie bierzesz do tych, które wystarczą, zmniejszenie oczekiwań wobec rezultatów lub sprawdzenie, czy możesz podzielić się z kimś swoimi zadaniami.

I na zakończenie: nikt nie wie lepiej od ciebie, ile kosztują cię codzienne wysiłki. I nie dowie się, choćbyś stawał/a na głowie, by udowodnić, jak bardzo „dajesz radę”. Spróbuj odpuścić, choćby odrobinę. Nie naciskaj na siebie. Wystarczy.

PS Możesz pomyśleć: „Łatwo powiedzieć! Co za gadanie!”. Łatwo powiedzieć, to prawda. Spróbuj jednak proszę od tego, od czego zaczęła Karolina w krótkiej treści. Spróbuj od tego, o czym piszę w komentarzu do tekstu. Od czegoś trzeba zacząć – wtedy i zrobić jest łatwiej :)



Oryginalny wpis na blogu autorki, opatrzony pięknymi zdjęciami, znajduje się >tutaj<.

Jeśli chcielibyście lepiej poznać twórczość Magdaleny, zachęcam do odwiedzenia bloga: https://formaminimalna.com/


Mój komentarz (Mindfulness Moniki)

Autorka w swoim tekście porusza jeden z tych problemów, w którym może nam pomóc właśnie medytacja, uważność, mindfulness. Magda wspomina o tym, aby "po prostu uznać to, co pojawia się w twoich myślach i emocjach" - jednak jak to zrobić? Wszak tak często nie zauważamy tego, co się z nami dzieje, dopóki nie zrobi się na prawdę źle. Czy też masz takie dni, kiedy kołowrót wydarzeń wciąga Cię tak bardzo, że nie rozpoznajesz własnych emocji, uczuć i reakcji? Zdarza Ci się, że nie możesz zasnąć bo ogrom minionych wydarzeń wciąż na nowo huczy w Twojej głowie? Być może jednak warto się zatrzymać. Może trzeba przestać być perfekcyjnym. Odmówić udziału w kolejnym projekcie. Znaleźć moment na zastanowienie się, czy tak właśnie chcesz aby wyglądało Twoje życie.

Myślę, że najlepszym podsumowaniem będzie tu stwierdzenie, że medytacja najbardziej przydałaby się tym osobom, które mają na nią najmniej czasu...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ćwiczenie uważności w ruchu