O zarządzaniu czasem, czyli wpis dla mojej mamy! Część I

Niedawno pisałam, że jeśli na czymś nam zależy, to warto nie zniechęcać się potknięciami, lecz próbować od nowa i wciąż wracać do tego czegoś - i dawać sobie nowe szanse (wpis pt. "Każdego dnia na nowo"). Oczywiście łatwiej powiedzieć, a trudniej wykonać - stąd pomysł na dzisiejszy wpis.


Czas to temat rzeka. Chodzi mi po głowie mnóstwo pomysłów jak to "ugryźć" i od której strony zacząć pisanie, żeby to, co chcę przekazać, miało "ręce i nogi". Z jednej strony, najłatwiej byłoby po prostu napisać o technikach zarządzania czasem, które stosuję. Z drugiej strony, są pewne sprawy "większe", które determinują całe nasze życie - w tym także sposób postrzegania i wykorzystywania przez nas samych naszego czasu - i pominięcie ich wydaje się być tak niewłaściwe, jak rozpoczynanie budowy domu od wyboru płytek do łazienki, zamiast od zakupu odpowiedniej działki.

Spróbuję więc zacząć od tego, co w mojej ocenie jest bardziej istotne.

Zwróć uwagę - jak spędzasz czas?

Jeśli chcesz coś uporządkować, najpierw musisz wiedzieć, z czym masz do czynienia. Podobnie jest z dietą, podobnie z finansami... warto zacząć od tego, aby przyjrzeć się jak dana dziedzina życia wygląda u nas na co dzień. Samo zauważenie, uświadomienie sobie, że ileś godzin dziennie spędzamy na przykład na oglądaniu kabaretów, może na tyle nas "otrzeźwić", że sami zdecydujemy się taką rozrywkę sobie limitować.

Jeśli więc masz wrażenie, że czas przecieka Ci przez palce i nie widzisz przyczyny takiego stanu rzeczy - zacznij od spisywania tego, co właściwie robisz w ciągu dnia. Spróbuj przez kilka dni patrzeć częściej na zegar i odnotować ile czasu rzeczywiście przeznaczasz na wykonywanie codziennych czynności. Zwłaszcza warto zwrócić uwagę na takie rzeczy, które wykonujemy niemal bezwiednie, jak przeglądanie internetu w telefonie, bądź przełączanie kanałów w telewizji. Wiecie jak to jest - zaczyna się niewinnie ("włączę komputer żeby sprawdzić tylko jedną rzecz w internecie!"), a dwie godziny później łapiemy się na oglądaniu filmików ze śmiesznymi kotami na Youtube... ;)

Polecam więc na początek rozpisać, jak zazwyczaj wygląda nasza doba. Można to zrobić na przykład w formie dzienniczka; ciekawym sposobem jest też narysowanie okręgu i dzielenie go na kawałki, tak jak dzieli się tort (cały okrąg to 24 godziny i od tego "odcina się" - na przykład 8 godzin na pracę, 8 godzin na sen, 2 godziny na dojazdy, i tak dalej). 

Czy robisz to, co chcesz?

Żeby spędzać czas w taki sposób, aby być z tego zadowolonym, dobrze jest zacząć od tego, żeby określić co chcesz robić - oraz, naturalnie, czego robić nie chcesz. Zastanów się, czy to, co robisz, jakoś Cię wzbogaca? Rozwija? Czujesz się przez to lepiej? Oczywiście są rzeczy, bez których ciężko byłoby się obyć (ja na przykład nie znoszę przygotowywać jedzenia, ale niestety nie znam jeszcze sposobu na przejście na bretarianizm ;-) ); jednak zakładam, że masz też trochę czasu w ciągu dnia, który być może spędzasz nie do końca, tak, jak byś chciał/a? Być może czytasz dużo wiadomości, które nic nie wnoszą do Twojego życia. Albo śledzisz profile w mediach społecznościowych, które powodują u Ciebie pogorszenie samopoczucia. A może dajesz się wciągnąć w plotki/nowinki, które poprawiają Ci na chwilę nastrój, ale wcale nie sprawiają, że rzeczywiście odpoczywasz?

Tak czy inaczej, warto jest zrobić listę rzeczy/spraw, na które chcielibyśmy czas przeznaczać, jak również odnotować czego robić nie chcemy (a mimo to robimy). Co ważne, dobrze jest rzeczywiście to ZAPISAĆ, a nie tylko o tym pomyśleć. Nie do końca wiem, jak to działa, ale rzeczy zapisane są jakoś inaczej przetwarzane przez nasze mózgi, niż te tylko pomyślane (to samo dotyczy poprzedniego punktu, czyli rozpisania na co czas przeznaczamy).

Dla jasności - nie chodzi mi tu o to, aby teraz zrobić jakąś skrajnie nierealną listę, lecz aby przyjrzeć się codziennym czynnościom i zastanowić, jak możemy spędzać czas "lepiej". Czasem jest przecież tak, że nie mamy siły ani ochoty na nic konstruktywnego, i staramy się po prostu "zabić czas" - czasem dosłownie czymkolwiek, byle przetrwać do wieczora. A być może jakby zawczasu przygotować listę fajnych rzeczy do zrobienia, to znajdzie się na niej coś, co można i będzie chciało się robić nawet będąc zmęczonym, czy w kiepskim humorze?

Kto jest panem Twojego czasu?

Co do zasady panem Twojego czasu jesteś Ty sam/a (podobno nie dotyczy to posiadaczy kotów, haha). Ważne jest, żeby sobie to dobrze uświadomić - że ostatecznie to Ty decydujesz, co robisz ze swoim życiem i swoim czasem. Często jest bowiem tak, że wydaje nam się, że "musimy" coś zrobić - podczas, gdy ten przymus tak naprawdę istnieje tylko w naszej głowie. Dobrze jest czasem spojrzeć z dystansem na swoje decyzje i zastanowić się - czy rzeczywiście coś "muszę"? Co się stanie, jeśli tego czegoś nie zrobię? 

Zaznaczam, że nie zachęcam teraz do porzucenia pracy :-), lecz do przyjrzenia się, czy w jakiś sposób lubię to, co robię? Jeśli nie, to w jaki sposób mogę to zmodyfikować, aby czuć się lepiej?

Jest wiele innych pytań, które warto sobie zadać. Między innymi: Czy bywa tak, że robię coś, bo boję się komuś odmówić? A może z powodu perfekcjonizmu i zbyt wysokich oczekiwań wobec siebie samego/siebie samej? A być może są takie rzeczy, które robię po prostu z przyzwyczajenia i najwyższy czas to zmienić?

A jak ma się do tego Mindfulness?

Widzicie, cała ta sprawa z czasem jest mocno skomplikowana. Sporo naszych działań wynika z automatyzmów, z nabytych, wyuczonych wzorców życia, nad którymi zwykle się nie zastanawiamy. Jeśli Twoja mama za punkt honoru stawiała sobie codzienne przygotowanie dwudaniowego obiadu dla całej rodziny, to jest duża szansa, że dla Ciebie również będzie to na tyle ważne, że nawet do głowy Ci nie przyjdzie, aby czasem na przykład zamówić pizzę (mimo, że padasz na twarz ze zmęczenia).

Przykłady można mnożyć w nieskończoność, ale przejdźmy do sedna.

Sztuka Mindfulness polega w dużej mierze na tym, aby przyglądać się samemu sobie (i nie chodzi tu o oglądanie się godzinami w lustrze) - chcemy zwrócić uwagę na to, co lubimy, a czego nie, jak się czujemy, co myślimy. Staramy się spojrzeć na te kwestie z dystansem i dostrzec właśnie te nieuświadomione automatyzmy, którymi kierujemy się w życiu. Wydaje się więc, że praktykowanie Mindfulness może w naturalny sposób pomóc nam lepiej zarządzać swoim czasem, gdyż będziemy po prostu robić to bardziej świadomie.


Oczywiście nie trzeba medytować, aby spędzać czas "po swojemu". Natomiast bardzo zachęcam aby zastanowić się nad tym tematem - zwłaszcza, jeśli wcześniej nie mieliście okazji na głębszą analizę. Wszak czas jest w naszym życiu jedynym zasobem, który jest całkowicie nieodnawialny.

Ciąg dalszy nastąpi.

PS. Ten wpis dedykuję mojej mamie, która zachęciła mnie do jego napisania :-)

PS2. Przyznajcie się, kto kliknął w linka ze śmiesznymi kotami? ;-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ćwiczenie uważności w ruchu