Mindfulness - koniec trzeciego tygodnia
Czas na kolejne podsumowanie - mija już trzeci tydzień, odkąd uczęszczam na kurs MBSR!
Ostatnio pisałam o kryzysie, który dopadł mnie w drugim tygodniu praktyki, jednak na szczęście to już za mną :) Trzeci tydzień przyniósł nowe wrażenia i nową jakość do mojego ćwiczenia uważności. Poznaliśmy bowiem, na kolejnym spotkaniu naszego kursu, uważność w ruchu - dzięki czemu w minionych dniach delektuję się medytacją w trakcie praktykowania jogi. Jeśli jeszcze nie próbowałeś/aś - gorąco polecam. Mnie wystarczy pół godziny, żebym poczuła odprężenie i przypływ nowej energii.
Zaprzyjaźniam się też z poduszką medytacyjną - przestałam się napinać do granic możliwości, aby siedzieć wyprostowana jak struna (wszak instrukcja mówi, aby sylwetka w trakcie medytacji była wyprostowana, ale nie napięta). Dzięki temu pozbyłam się bólu pleców, który w poprzednim tygodniu bardzo mnie irytował.
Niestety w ostatnim czasie zwykle zapominałam, aby jakąś zwykłą, codzienną czynność, wykonać uważnie. Za to nie miałam żadnego problemu, aby każdego dnia zauważyć i opisać nieprzyjemne doświadczenia (kolejne malutkie zadanie domowe, jakie dostaliśmy na ostatnim spotkaniu). Zauważyliście, że nieprzyjemne sytuacje łatwiej jest zauważyć niż te przyjemne?
Natomiast przytrafił mi się w tym tygodniu jeden bardzo ciekawy, mindfulnessowy spacer. Zaczęło się niewinnie - najzwyczajniej w świecie poszłam do paczkomatu. I teraz nie do końca wiem jak opisać stan, w którym się znalazłam... świadomość? Uważność? Nie mam pewności, czy te słowa dobrze oddają poczucie całkowitego spokoju i ciekawości wobec otaczającego świata. Czułam się, jakbym pierwszy raz szła tą drogą, którą przecież pokonuję codziennie. Zauważyłam nierównomierny kolor trawy. Nierówności w chodniku. Ptaki dziobiące w ziemi. Krzywy płot. Przestrzeń za płotem. Słup wystający z ziemi (czy naprawdę zawsze tam był?). Wysokie drzewa. Kolory i marki samochodów. Pączki kwiatów i liści na żywopłotach. Twarze ludzi wokół mnie.
Dostrzegłam mnóstwo szczegółów, na które nie zwróciłam uwagi nigdy wcześniej. I rzeczywiście je ZOBACZYŁAM - a nie tylko przeleciałam po nich wzrokiem.
Naprawdę ciężko to opisać. Zwłaszcza, że to doświadczenie było zupełnie nieplanowane i całkowicie mnie zaskakujące. Chyba nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego... Mój umysł nie skalał się w czasie tego spaceru żadną zbędną myślą; po prostu z ciekawością przyglądałam się, co się dzieje wokół mnie. Jesteście w stanie sobie to wyobrazić? Zero rozmyślań... zero rozpamiętywania... zero planowania. Tylko absolutny spokój.
Jeśli to właśnie jest uważność, to ja zdecydowanie chcę więcej!
Komentarze
Prześlij komentarz