Mindfulness - minął czwarty tydzień mojej praktyki

Kolejny tydzień i kolejne podsumowanie. Za mną już połowa kursu MBSR!



Tematem czwartego spotkania na kursie MBSR był stres - rozmawialiśmy między innymi o tym, co go wywołuje i o naszych reakcjach na sytuacje stresowe. Jednym z istotniejszych punktów w tym temacie jest to, że wiele sytuacji w naszym życiu nie jest stresująca sama z siebie. To nasza interpretacja czyni je stresującymi, a mindfulness (uważność) może pomóc nam w takich sytuacjach "złapać oddech" pomiędzy stresującym bodźcem, a naszą na niego reakcją. Zdecydowanie chciałabym kiedyś napisać o tym więcej w osobnym wpisie, bo temat wydaje się zarówno bardzo ciekawy, jak i złożony.

Z przykrością przyznaję, że troszkę się w tym tygodniu zaniedbałam pod względem praktyki. Najwięcej czasu ostatnio przeznaczyłam na jogę, jednak wciąż nie nauczyłam się traktować jej jako formy medytacji - raczej odnajduję w niej sposób na rozruszanie zastanego ciała. Ciekawą rzeczą natomiast jest to, że bardzo wyraźnie widzę w trakcie praktyki niesymetryczność mojego ciała... niektóre pozycje jestem w stanie bez problemu wykonać na jedną stronę, podczas gdy na drugą mam spory kłopot. Próbowałam też medytować podczas chodzenia i zdecydowanie lepiej mi to szło dopiero po tym, jak wrzuciłam wpis na ten temat na bloga. Najwyraźniej coś mi się wtedy poukładało w głowie na temat tej praktyki - czyli jednak pisanie tego wszystkiego ma sens! ;)

Niestety nie przyłożyłam się w tym tygodniu do naszych małych "zadań domowych", które w tym tygodniu polegały na przyjrzeniu się codziennym stresującym sytuacjom oraz na próbie wprowadzenia elementów uważności do swojego miejsca pracy. Pewnie wpływ na to miał fakt, że cały miniony tydzień pracowałam online z domu... Jest za to jedna interesująca rzecz, którą zauważyłam, związana właśnie z taką pracą. Zanim zaczęłam medytować, byłam w stanie przeleżeć niemal cały dzień w łóżku z laptopem, z przerwami co najwyżej na skorzystanie z łazienki i/lub lodówki. A teraz - co kilkadziesiąt minut czuję, jak moje ciało niemal krzyczy do mnie, żebym wstała... no i wstaję, odkurzam, zmywam naczynia - cokolwiek, żeby choć przez parę minut rozprostować kości. Wcześniej niby wiedziałam, że porcja ruchu co jakiś czas jest potrzebna - ale dopóki mogłam "wysiedzieć" przed komputerem, to siedziałam! A teraz mam wrażenie, że moje ciało nie pozwala mi już na takie zaniedbanie :)

A czy Ty słuchasz czasem, co ma do powiedzenia Twoje ciało? :)

Komentarze

  1. Słucham, a kiedy już wysłucham, to mi żal tych wszystkich napinanych niepotrzebnie mięśni! Staram się wówczas dać ciału odrobinę ruchu, albo przynajmniej rozmasować te miejsca, w których napięcie aż trzeszczy. Sądzę jednak, że nadal brakuje mi sportowej rutyny i ćwiczeń, choćby po to, żeby nie dopuszczać do sytuacji poczucia "zasiedzenia". Podziwiam Twoją motywację do robienia rzeczy regularnie! :) Powodzenia w pracy z domu - jak widać, to wyzwanie nie tylko dla umysłu ale i ciała.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ćwiczenie uważności w ruchu